"FORUM O GÓRACH"
Forum na którym rozmawiamy na górskie tematy;) Data powstania Forum 13.06.2007
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum "FORUM O GÓRACH" Strona Główna
->
Nasze wspomnienia,relacje i plany
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
o górach
----------------
Tatry
Góry Polski
Góry Europy
Góry Świata
O górach ogólnie
Nasze wspomnienia,relacje i plany
Zagadki
Fotografia
Ekwipunek
Poza głównym tematem
----------------
Poza głównym tematem forum;)
Nasze pozagórskie wycieczki
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Olka
Wysłany: Pią 20:18, 26 Paź 2007
Temat postu:
A, dzięki
Dawid
Wysłany: Pią 20:16, 26 Paź 2007
Temat postu:
Cytat:
To mam nastepujaca propozycje. Oferuje sie dac miejsce na zdjecia. Konkurs mozna by przeprowadzic tak:
1. Kazdy forumowicz moze dac do 5 zdjec
2. Kazde zdjecie moze byc do 1024 piksli szerokosci, calkowita wielkosc kazdego zdjecia do 300 KB
3. Kazdy forumowicz przeslalby mi zdjecia na moj email
4. Ja wrzuce zdjecia na jedna strone i ponumeruje je bez pisania kto jest autorem. Zeby zdjecia przemawialy za siebie to nie beda mialy tytulow.
5. Jako ze ja bede znal autorow, to ja nie bede glosowal
6. W dniu w ktorym rozpoczniemy konkurs (proponuje 1 listopada, a zglaszanie zdjec od 15 pazdziernika) zaloze watek z ankieta ktory bedzie otwarty przez tydzien, po czym oglosimy zwyciescow
7. Zwyciescy otrzymaja punkty:
a. Pierwsze miejsce 5 punktow
b. Drugie miejsce 4 punkty
c. Trzecie miejsce 3 punkty
d. Czwarte miejsce 2 punkty
e. Piate miejsce 1 punkt
8. Zdjecia nie mogly byc pokazywane na tym forum poprzednio (utracilaby sie anonimowosc)
9. Konkurs mozemy robic raz na dwa miesiace. Na koniec roku 2008, a potem co roku mozemy podsumowywac ilosci punktow zdobyte w danym roku i oglaszac liste pieciu laureatow roku.
10. 1 stycznia 2009, a potem co rok zaczynalibysmy punktacje roczna od nowa.
Po zakonczeniu kazdego konkursu trzymalbym na stronie wszystkie zdjecia przez miesiac, a potem tylko 5 zwycieskich zdjec z nazwiskami autorow.
Wydaje mi sie ze warto tematyke jednak ustalic od poczatku i zmieniac w kazdym konkursie. W ten sposob utrzyma sie ciaglosc konceptualna konkursu. Proponuje zebysmy zaproponowali temat w tym watku i sfinalizowali go do 14 listopada (albo wczesniej).
Co myslicie o takiej procedurze?
http://www.forumgorskie.fora.pl/fotografia,7/moze-maly-konkursik,197.html
Olka
Wysłany: Pią 20:14, 26 Paź 2007
Temat postu:
Jakim ?
Dawid
Wysłany: Pią 20:08, 26 Paź 2007
Temat postu:
Olka
pamiętaj o KONKURSIE
Olka
Wysłany: Pią 20:02, 26 Paź 2007
Temat postu:
Dawid napisał:
czekamy na więcej
Powinny jeszcze gdzieś być jakieś starocie, naprawdę starocie.
Poszukam...
Dawid
Wysłany: Pią 16:10, 26 Paź 2007
Temat postu:
czekamy na więcej
Olka
Wysłany: Czw 23:50, 25 Paź 2007
Temat postu:
Do-misiek napisał:
Olka a kiedy Ty znajdujesz czas i kasę na takie wyjazdy?
To nie są relacje z jednego roku
A pracuje w szkolnictwie i urlopy mam tak jak dzieciaki więc soporo czasu
Do-misiek
Wysłany: Śro 22:30, 24 Paź 2007
Temat postu:
Olka a kiedy Ty znajdujesz czas i kasę na takie wyjazdy?
Olka
Wysłany: Śro 17:56, 24 Paź 2007
Temat postu:
tatromaniaczka napisał:
Super Olka
a to ostatnie zdecie-boskie
Widok z Novej Lesnej, tez uwielbiam ten widok.
W tym roku zrobiliśmy o wschodzie slońca - cudo
tatromaniaczka
Wysłany: Śro 16:47, 24 Paź 2007
Temat postu:
Super Olka
a to ostatnie zdecie-boskie
Olka
Wysłany: Śro 16:15, 24 Paź 2007
Temat postu: W górach...
Relacja sprzed około półtora roku
To już kilka tygodni jak wróciłam z gór, czas najwyższy napisać relacje…tylko zupełnie nie wiem jak się do tego zabrać.
Chyba po prostu zacznę od początku…w Łodzi na dworcu autobusowym podchodzę do kasy i mówię: „Proszę dwa bilety do Zakopanego na jutro” i słyszę odpowiedź : „Przykro mi nie ma już miejsc, zostały ostatnie cztery na dziś” Decyzja nie trwa długo
Na miejscu jesteśmy rano ok. 6.00-to jest jedna ze wspanialszych chwil ponieważ jestem już u podnóża gór i mam świadomość, że przede mną kilkanaście najlepszych dni w roku
Na tym jednym z najbrzydszych i najukochańszych dworców spoglądam w szybę i widzę odbicie, odbicie usmarowanej szczęściem twarzy „Wokół góry, góry i góry i całe moje życie w górach” – jest w tym już coś niemal chorobliwego
Pozostaje złapać jakiegoś trolejbusa na Łysą Polanę i Białą Wodą ruszyć do Zbójnickiej Chaty…niestety ten piękny sen przerywa okrutna myśl: „Przecież nie wykupiliśmy ubezpieczenia” Nic to - myślimy sobie, przecież to nie jest sytuacja bez wyjścia, czym prędzej ruszamy załatwić tą sprawę kiedy nagle uświadamiamy sobie, że jest…niedziela
Nie ma ubezpieczenia- nie ma po co jechać na Słowacką stronę a to generuje kolejny problem, trzeba znaleźć nocleg na jedną noc. A jak wszyscy wiemy nocleg na jedną noc w sierpniu – to graniczy z cudem
Sama pytam siebie czy na ten dzień wyczerpaliśmy już arsenał głupstw?
Oby.
Cudem udaje nam się zakotwiczyć (hm to chyba nie jest zbyt trafna metafora, kotwica i góry ) na jedną noc, uff. A dzień w mieście upłynął nam bardzo miło-udało nam się spotkać z
KWAQ-ami, Dresikiem, Kaytkiem, Jackiem, Goferkiem
ba nawet było nam dane uścisnąc dłoń
Pyla i Stana
:cheers: Pozdrowienia cieplutkie dla wszystkich
Rano dnia następnego kupujemy ubezpieczenie, ruszamy na Łysą i zaczynamy wędrówkę Doliną Białej Wody. Jest wymarzona pogoda, szlak pusty, widoki bajkowe, strzelista sylwetka Młynarza wygląda dostojnie.
Jedyne co mi dokucza to plecak pod którym uginam się tworząc kąt prosty, myślę sobie: będzie cud jak dojdziemy pod Polski Grzebień w 5 godzin. Po 4 godzinach wędrówki pogoda psuje się „niebo chmurzy się znów, obiecuje nam deszcz” w kilka sekund robi się sino – ciemno i zaczyna padać grad. Wyobraźnia zaczyna działać ze zdwojona siłą, mało tego jest wzbogacona o to co opowiadali chłopaki dzień wcześniej. A ja bardzo nie chciałam przeżyć tego co Oni…bardzo nie chciałam. Burza gdzieś na skałach nigdy nie była moim marzeniem
Nie wiemy co robić dalej, w dół do lasu jest jakieś 3 godziny a po śliskich skałach z dużym plecakiem może być trudno, zostać w miejscu zupełnie bez sensu. Może iść dalej, do góry i modlić się o to żeby przewiało chmury?
Z braku pomysłu wykręcam numer TOPR-u żeby mi powiedzieli czy prognozy przewidują na dziś burzę. Usłyszałam, ze burz być nie powinno – jest mi jakby trochę lepiej ale decyzji nadal żadnej, już mi wszystko jedno czy postoje tu minutę czy godzinę, nie ma na nas ani jednej suchej nitki, po twarzy płyną strugi wody. Już teraz rozumiem doskonale co miał na myśli Andrzej Wilczkowski kiedy pisał : „Człowiek mokry głupszy jest od suchego”
Na całe szczęście tym razem prognozy sprawdzają się i burzy nie ma, ciemne chmury rozwiał wiatr a my spokojnie docieramy pod Polski Grzebień
dalej przez Rohatkę do Zbójnickiej Chaty.
Siadamy przy stole, pijemy gorącą herbatę i dostajemy miejscówkę w jadalni na deskach…i tak się teraz zastanawiam, że ludzie często zaliczają trekking, taternictwo, alpinizm do sportu, ale który sport pozwala w równym stopniu docenić smak gorącej herbaty, dach nad głową i suche miejsce do spania…? Dobra czas na powrót „z dygresji”
Noce spędzone w schroniskach są piękne, jedyne, niepowtarzalne…a zwłaszcza te spędzone na wysokości ponad 2000 n.p.m. O 2.00 w nocy wychodzę przed schronisko, noc jest jasna, niebo czyste i gwieździste i piękniejsze niż gdziekolwiek indziej a księżyc świeci jak pieniążek srebrny. Ale tym razem powodem mojej bezsenności nie jest chęć podziwiania nocnych widoków ale niestety mówiący przez sen Słowak, chrapiący Polak, kręcący się ciągle Anglik i mój pęcherz
A kiedy udało mi się zasnąć wszedł na salę chłopak obwieszczając: pobudka
Wychodzimy przed schron, niestety po czystym, przejrzystym niebie nie ma już śladu. Chmury i mgły spowiły otoczenie. No nic, nie ma no to rady. Pakujemy się i ruszamy dalej, schodzimy Staroleśną Doliną do Zamkowskiego żeby stamtąd uderzyć do Terinki.
Pierwszy zamysł był taki żeby z Zbójnickiej do Terinki przejść przez Czerwoną Ławkę, ale iść pod prąd? Hm…na przełęcz pewnie udałoby się bez większych problemów ale z przełęczy w dół? Nie znaliśmy tego szlaku w wydaniu letnim… i jeszcze wizja korków na łańcuchach nie była zachęcająca. Z Zamkowskiego do chaty Teryego idziemy 1.15 – dobry czas, niestety większość tego czasu w deszczu. Plecaki ( i ich zawartość )nie zdążyły wyschnąć po dniu poprzednim i dolało je znowu – to cud, że śpiwory wyszły z tej opresji bez szwanku W Terince wykupujemy nocleg na pryczy, zostawiamy plecaki i ruszamy kruchym piargiem na Lodową Przełęcz
a później na Czerwoną Ławkę, wejście sympatyczniejsze niż zejście (schodziliśmy tą samą drogą, po łańcuchach pod prąd bo plecaki w Terince
).
Dzień następny to wycieczka na Koprowy.
Zaczynamy dość wcześnie, o 4.19 czekamy na elektriczkę :Shock:
W Popradzkim Plesie jesteśmy około 6.00, jest pięknie „Wokół jest słońce, powietrze i cisza – i my sami w tych górach”
Dolina Mięguszowiecka kojarzy mi się z Młynicką-jest piekna,
a widok z Koprowego na Mięgusze jest jednym z moich ulubionych (jak wszystkie widoki w Tatrach
)
Staram się wchłonąć oczyma góry, wbić w pamięć każdy szczegół, tak żeby na obczyźnie mieć do czego wracać we wspomnieniach…żeby było łatwiej…
Teraz siedzę na wyspach, patrzę za okno…leje, i myślę sobie, że wolałabym teraz być gdzieś na szlaku, bez namysłu zamieniłabym ten ciepły dom, suche ubrania i wygodny fotel na wędrówkę w górach z ciężkim plecakiem w deszczu…bo „…w górach jest mój dom, jak okiem sięgnąć dom…”
Przypomniało się też teraz kilka wersów wierszy Haliny Poświatowskiej:
Tam jest mój dom i wszystko do czego serce lgnie.
Tam odwracam wzrok i mówię, że tęsknię.
Wciąż mi w uszach dzwoni, że tam to nie jest tu !
Tu dom piękny lecz z pustymi oknami, tu ogród ogromny lecz zieleń w nim zgaszona.
I niebo tu bez gwizd i słońce jakby mniej żółte…
A tam są moje ulice i niebo pełne gwiazd i ludzie i drzewa…
Więc stoję w tym pięknym domu, przy pustym oknie i ręce wyciągam i proszę żeby zabrano mnie bo tam jest wszystko co kocham.
Relacje z Gerlacha napisze Robert – na Wasze szczęście
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin