"FORUM O GÓRACH"
Forum na którym rozmawiamy na górskie tematy;) Data powstania Forum 13.06.2007
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum "FORUM O GÓRACH" Strona Główna
->
Nasze wspomnienia,relacje i plany
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
o górach
----------------
Tatry
Góry Polski
Góry Europy
Góry Świata
O górach ogólnie
Nasze wspomnienia,relacje i plany
Zagadki
Fotografia
Ekwipunek
Poza głównym tematem
----------------
Poza głównym tematem forum;)
Nasze pozagórskie wycieczki
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
kasper
Wysłany: Czw 17:17, 04 Paź 2012
Temat postu:
Marzenie bardzo wielu osób, podziwiam
lilianaj59
Wysłany: Pon 11:48, 17 Wrz 2012
Temat postu:
świetne. zawsze o czymś takim marzyłam. może kiedyś się uda.
VillaVita_pl
Wysłany: Sob 18:50, 01 Wrz 2012
Temat postu:
Zazdroszczę wyprawy
Mam nadzieję, że mi też się uda coś takiego przeżyć
piotr
Wysłany: Nie 22:14, 02 Sie 2009
Temat postu:
Lilith napisał:
"mleko" też fajne...
Mleko to ja lubię, ale w kawie lub kakao
Lilith
Wysłany: Nie 18:01, 26 Lip 2009
Temat postu:
piotr napisał:
Gratuluję młoda udanych wycieczek, fajnego towarzystwa, a zwłaszcza pogody na Krywaniu.Ja miałem tam tylko "mleko"
Pogoda była super, "mleko" też fajne...
Cytat:
P.S. też lubię Bażanta (zwłaszcza ciemnego - Tmavy), ale żeby go pić na szlaku... Szybko, by mi się nogi poplątały
A kto powiedział, ze na szlaku...
piotr
Wysłany: Pią 13:29, 24 Lip 2009
Temat postu:
Gratuluję młoda udanych wycieczek, fajnego towarzystwa, a zwłaszcza pogody na Krywaniu. Ja miałem tam tylko "mleko". No cóż, może następnym razem wreszcie zobaczę jakieś widoki?
P.S. też lubię Bażanta (zwłaszcza ciemnego - Tmavy), ale żeby go pić na szlaku...
Szybko, by mi się nogi poplątały
Olka
Wysłany: Pią 10:40, 24 Lip 2009
Temat postu:
heathen napisał:
Tyle lat sie wybieralem tam, jakos sie nie zeszlo. Przynajmniej na zdjeciach obejrzalem.
Wszystko przed Tobą
Po drodze w Tatry wpadnij do Aleksandrowa, woda na herbate wstawiona...
heathen
Wysłany: Wto 23:49, 21 Lip 2009
Temat postu:
Wspaniala wyprawa, piekne zdjecia, przednie towarzystwo. Tylko pozazdroscic mozna. Tyle lat sie wybieralem tam, jakos sie nie zeszlo. Przynajmniej na zdjeciach obejrzalem.
Lilith
Wysłany: Wto 22:19, 21 Lip 2009
Temat postu:
Jest c.d. ... bez szału...
Jest zimno diabelnie, śpiwór, samochód na chodzie z ogrzewaniem, o którym zapominamy… i budzi nas dopiero gorąc duszący oddech. Pstryk, kluczyk i po sprawie. W śpiworach po uszy doczekujemy rana , ze snu wyrywają mnie kolejno : jakiś samochód parkujący obok, potem jakieś wrzeszczące osobniki, na koniec wyrzuty sumienia, że jeszcze tu leżę zamiast buszować gdzieś w górkach .
Odpoczynek trwa krótko, zwlekam się jako pierwsza… Wylazuję z samochodu… w celu poszukiwania wczoraj zostawionej nie bieżącej aczkolwiek lekko gazowanej wody mineralnej zamiarem wykonania porannej toalety. O dziwo, nie ma… komuś się przydała. Budzę Eliasza, wydobywam szczoteczkę do zębów, pastę, mydło i otwieram następną nie bieżącą wodę…
Grzebiemy za mapa…, po takiej nocy w górach pasuje iść gdzieś w przyzwoite rejony.
Co prawda Czerwona Ławka czeka na nas już od dawna, ale wspólnie decydujemy – Krywań, to tak za pokutę … przyzwoity cel…
Początkowo wyruszać mieliśmy ze Szczyrbskiego, ale jakoś ten parking już lekko mi się znudził… trza go zmienić. Jedziemy do Trzech Źródeł . Czujemy się jakby nas ktoś dokładnie przemielił i wypluł…
Wita nam bardzo milutki pan… lekko utykający. Stajemy na końcu parkingu, ale w Eliaszu budzą się odruchy ludzkie ( żal mu się zrobiło, że parkingowy musi do nas tyle kuśtykać) i zmieniamy jeszcze miejsce ze dwa razy, aż w końcu sumienie pozwoliło mu spokojnie wysiąść z samochodu.
Smaży już tutaj, niebo niebieściutkie, wiaterku nawet nie ma. Zapowiada się pogodnie… A może jakaś mała burzeńka choć...
Początek naszego iścia mija w milczeniu, zresztą las, wąska ścieżka, brak tego… no tej skały, przepaści, adrenaliny… Nie spieszymy się … Robimy mały postój na śniadanko…Mijają nas grupki turystów, tych polskich słychać już zanim ich zobaczymy… Monotonię podejścia jakoś próbujemy sobie urozmaicać na różne sposoby… Zaliczając kolejne etapy włażenia zboczami Gronika jesteśmy już całkiem zdegustowani…Robi się istny deptak.
Góra ma straszne powodzenie u Polaków, idzie ich tu więcej niż Słowaków… Zakładam oczywiście, ze w tym samym czasie na Giewoncie szturmują Słowacy…
Znów robimy pauze , przed Małym Krywaniem podziwiamy jeszcze tych którzy schodzą a którym dane było oglądanie chmurek ( bo przywiewało coraz to nowsze) , raz ich widać , raz znikają, chwilami nawet Krywania nie widać… po co było się im tak śpieszyć? Nie ma to jak łazić cała noc po górach a potem smażyć się na patelni na małym gazie…
Przed samym atakiem szczytowym na Krywańskiej Przełączce spotykamy świetną grupkę z Polski, oczywiście chwilę rozmawiamy, oni już schodzą… Miało być tak grzecznie, a chłopak proponuje grilla tuz pod szczytem… No, może następnym razem, … jakoś nie mieliśmy ochoty… co oni z tym grillowaniem, wczoraj przy Koprowym, dziś pod Krywaniem…, nawet nie ma co na ruszt wrzucić…choć Eliasz za czymś grzebie w plecaku… No!! Dziś miało być grzecznie…, więc bez takich mi tu…
Tuż przy podejściu na szczyt straszny bałagan, ruch ogromny…, jakaś turystka komentuje, ze u nas przy takim podejściu były by łańcuchy…, no cóż, wtedy to by się wieszali … i korki gwarantowane…Widoki rekompensują wszystko… nawet to , że pod nogi trzeba patrzeć, bo kamienie dosłownie wyjeżdżają spod butów. Ostra jazda musi tu być przy deszczu, mu akuratnie mięliśmy pogodę świetną… chmurki gdzieś odleciały a widoki zapierały dech w piersiach. Chociaż w deszczu … też bym chciała…
Jesteśmy u celu…
Zwalamy tyłki na pierwszy lepsiejszy kamulec i podziwiamy, wyludniło się już na szczycie, więc jest sporo miejsca. Można degustować się „dobrym” do woli. Podzielna mam uwagę , wiec zainteresowanie moje wzbudził Słowak, który z plecaka na szczycie wyciągnął nie pół litry , ale 0.70 i ciągnął ostro prosto z gwinta… ma facet zdrowie
, schodzić będzie się mu zapewne beztrosko
Zejście było trudne, trudności nie wynikały z niczego innego jak z faktu, że trzeba było wracać do domu . Pytam Eliasza, na jaki cel byśmy postawili gdybyśmy mieli jeszcze choć jeden dzień… Odpowiada, że najpierw jakieś źródła dla stóp, bo butów praktycznie nie ściągaliśmy z nóg od 2 dni… jakoś nie pomyślałam o tym… raczej po głowie chodziły mi inne przyjemności polegające na ostrej górskiej „wyrypie” . No i Bażant w końcu „pęknął” w związku z czym zrobiłam się na chwilę senna, ale potem rozbudziła mnie akcja poszukiwania toalety…, więc było po równo…
Schodziło się więc bezpłciowo jako, że na szczycie trochę nam zeszło ( bo warto było tam posiedzieć), ruch turystyczny zmalał… W zasadzie minęliśmy tylko rodzinę z nastoletnia córką, głowa rodziny przepuściła nas przodem po kilku minutach jak właziliśmy im na odciski i skwitowała… „ proszę… tym państwu gdzieś się spieszy…”, jakiś zdziwiony był nieco , nutkę goryczki poczułam od niego…
Ale co tam… czas zejścia, zbiegnięcia mamy piorunujący… Wrzucamy plecaki, i do domciu… zawlekliśmy się około 22.00… czyli prawie na obiad. Koniec…
Pozostaje odliczać dni … do kolejnej wyprawy… a mam nadzieję, że pełna konkretów będzie… i łatwizny nie dopuszczam
Zdjęcia, oczywiście... są poslizgi gwarantowane:
http://picasaweb.google.pl/deco19777/Krywan?feat=directlink
Lilith
Wysłany: Sob 17:11, 18 Lip 2009
Temat postu:
Olka napisał:
Lilith
normalna to Ty nie jesteś
w pozytywnym tego słowa znaczeniu
Koprowy...bardzo miłe wspomnienia mam...
Czyli normalna inaczej? No nie taka znowu zła
Potem juz było całkiem przyzwoicie...
heathen napisał:
Super. To sie nazywa odpal. Za malego na obozach chodzilismy w gory w nocy, ale to takie beskidzkie, nie Tatry. Piekna sprawa.
Następnym razem będzie biwak... juz przemyslelismy kilka kwestii , pomysłów mamy masę... najwięcej tych szalonych...
heathen
Wysłany: Sob 5:40, 18 Lip 2009
Temat postu:
Super. To sie nazywa odpal. Za malego na obozach chodzilismy w gory w nocy, ale to takie beskidzkie, nie Tatry. Piekna sprawa.
Olka
Wysłany: Pią 22:45, 17 Lip 2009
Temat postu:
Lilith
normalna to Ty nie jesteś
w pozytywnym tego słowa znaczeniu
Koprowy...bardzo miłe wspomnienia mam...
Lilith
Wysłany: Pią 22:01, 17 Lip 2009
Temat postu: Nocne szczytowanie; :)
...
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin