"FORUM O GÓRACH"
Forum na którym rozmawiamy na górskie tematy;) Data powstania Forum 13.06.2007
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum "FORUM O GÓRACH" Strona Główna
->
Nasze wspomnienia,relacje i plany
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
o górach
----------------
Tatry
Góry Polski
Góry Europy
Góry Świata
O górach ogólnie
Nasze wspomnienia,relacje i plany
Zagadki
Fotografia
Ekwipunek
Poza głównym tematem
----------------
Poza głównym tematem forum;)
Nasze pozagórskie wycieczki
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Lilith
Wysłany: Śro 19:33, 16 Gru 2009
Temat postu:
piotr napisał:
Niezły hardcore
. Czy wy tak zawsze?
W zasadzie tak
piotr napisał:
Co ty koleżanko, chłopa szukasz w środku nocy?
Nawet mi to na myśl nie przyszło.
piotr napisał:
profesjonalisty
piotr
Wysłany: Śro 9:15, 16 Gru 2009
Temat postu:
Fajna relacja. Dobrze się czyta. Jedyne co mnie przeraża, to ta pora wyjazdu. Niezły hardcore
. Czy wy tak zawsze?
Cytat:
Nawet „pa pa” nam nie powiedział, zainkasował należność… obrót na piecie i już pewnie chrapał …szkoda gadać…znieczulica powszechna
Co ty koleżanko, chłopa szukasz w środku nocy?
Cytat:
w okolicach Siklawy dwie dziewczyny pytają, czy dadzą sobie radę… Eliasz odpowiada, ze skoro doszły tutaj , dojdą do schroniska…,
Nie ma to jak odrobina szyderstwa profesjonalisty
Lilith
Wysłany: Wto 21:14, 15 Gru 2009
Temat postu: Re: Kozi Wierch
heathen napisał:
Lilith
, fantastyczne zdjecia jak zawsze z Waszej wyprawy zimowej. Widok na Kasprowy i Giewont jak z bajki, daje skale.
Kiedy wrzucisz link tutaj?
Po takiej motywacji jaką zafundowałeś wrzucam relację naprędce napisaną... i link też...
Przed kolejna wyprawą prosze o "kibicowanie"...
Więc do rzeczy:
Sobota około godziny 22.00 … pora do spania, dawno po wieczorynce …W zasadzie po co marnować czas na sen skoro można jechać w góry.. Dużo nie trzeba … jakiś czas i jesteśmy już z Eliaszem na Zakopiance.
Humory jak zwykle wyśmienite, tylko z celem mamy mieszane uczucia…
Uczuć można się wyzbyć , zwłaszcza, ze wycofy ostatnio śmiało nam wychodziły, a z każdą kolejna wyprawą spodziewaliśmy się najgorszych rzeczy…
Cała drogę towarzyszy nam lekki opad śniegu, co przyprawia nas o dreszcze, zwłaszcza, ze na letnich oponach możemy skończyć wycieczkę bardzo szybko pukając do drzwi Św. Piotra…
W Zakopku zjadamy ciepłe śniadanko w środku nocy, po czym ślizgamy się do Palenicy…
Parkingowy oczywiście nie jest przygotowany na przyjmowanie gości w środku nocy, wiec jak już przywykłam szlaban podnoszę sobie sama… w oczekiwaniu jak facet wyskoczy z wyrka i nas porządnie wyprostuje. Zapala się światełko, widać poruszenie i oczom naszym ukazuje się zaspany pan … lekko podkurzony , sam jego wyraz twarzy nakazuje nam używać jak najmniejszej ilości słów i nie prowokować „rozmowy”
Nawet „pa pa” nam nie powiedział, zainkasował należność… obrót na piecie i już pewnie chrapał …szkoda gadać…znieczulica powszechna .
Do Wodogrzmotów praktycznie wykonujemy bieg, w ramach rozgrzewki, cały czas pada śnieg… wiec jest się z czego cieszyć… Towarzyszy nam niesamowity mróz, ale miło z jego strony, bo nie czuliśmy się samotni .
Zapragnęliśmy samotności dopiero w połowie drogi do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów,
Bo zamarzało nam już wszystko łącznie z niektórymi częściami ciała… Raki ubieramy w okolicach Siklawy, bo tak wyszło, ze nas tam rzuciło… Dokładnie w tym miejscu pada mi czołówka, więc robi się niezbyt ciekawie… O jednej parze oczu udaje nam się dojść do Schroniska, błogość ciepła nadciągała … Światełko w oknach prowadziło nas niemal jak Gwiazda Betlejemska …
Tutaj postanawiamy odmrozić się cokolwiek, najważniejsze decydujemy, ze zostajemy w schronisku do momentu gdy zrobi się jasno, choć raz jakaś pozytywna komórka odpowiedzialna za myślenie kazała nam siedzieć na tyłku.
Zaczyna być jasno, za oknami widoczność daje ostro do myślenia… kilka wyjść ze schroniska w celu oswojenie się z morderczym zimnem prostuje nam wszystkie kości, melki zamarzają w nosie , zimne powietrze przeszywa całe ciało…
Idziemy, choć bez przekonania, ze uda się nam osiągnąć cel. Dochodzimy do tabliczki … Kozi Wierch… Tu zatrzymujemy się na chwilę przekonani, że ta tabliczka utkwi nam w pamięci na długo i przyjdzie nam jakiś czas myślami wracać do tego punktu wyjścia.
Śladów ludzkich które bynajmniej w jakimś stopniu mogą nas prowadzić brak, zresztą może to i dobrze, bo człowiek człowieka czasem może wyprowadzić na manowce. Zdani na siebie, bijąc się z myślami ruszamy …
Bezłpciowe stawianie kroków, szukanie możliwości , i przeszywające zimno coraz bardziej przybliża do nas myśl odwrotu… Jednak widać opatrzność nie wrzuciła nas do kosza… - ukazują się szczyty … ośnieżone, skąpane w słońcu… Wyjdziemy ponad chmury… radość nie ma granic dostajemy napędu na cztery koła… plus zimowe opony, łańcuchy na kołach i wizja spełnienia dnia i odkupienia nie przespanej nocy …
Staramy się mało wchodzić w żleb, śnieg miejscami wyjeżdża nam spod butów , deseczki mkną w dół… Przez skały nie udaje się przejść, zbyt dużo lodu, za mało śniegu, za dużo kamienia … Trawersujemy zbocze… zachowując odstępy od siebie, … jedyne rozwiązanie żeby dotrzeć bliżej szczytu. Potem tylko podejścia blisko skał , tu śnieg wyraźnie inny miejscami przewiany, mieszanka skalno- lodowa… raki tylko oddają …
Wszelkie trudy rekompensują widoki… w dole chmury a z nich wyrastają bielutkie góry, jak w bajce, trzeba patrzeć pod nogi, bo faktycznie bajka może się zle skończyć…
Samo wejście na szczyt z bananem na twarzy jest wspaniałe… Ogrom gór z niemal każdej strony, wielkość i piękno budzi respekt. Jesteśmy z siebie zadowoleni niesamowicie… Pomyśleć, ze przypuszczaliśmy, że może się nie udać. Zresztą ktoś, kto potem składał mi gratki z powodu osiągnięcia celu powiedział, ze ma nadzieje , ze wszystko odbyło się zgodnie z zasadami, że nie wychodziliśmy pomimo ostrzeżeń, ze warunki są trudne, i ze nie był to dziki atak szczytowy jak to zwykle bywa w naszym wykonaniu. Myślę, że sumienie mam w miarę czyste, szliśmy prawidłowo, na tyle ile się dało unikając zdradliwych wariantów, i samo wejście nie było wariactwem … cel był poważny, wiec podchodziliśmy do tego w miarę rozsądnie.
Na szczycie spotykamy chłopaków , oni w nocy mieli bardziej przerąbane… spędzili ja biwakując na Koziej Przełęczy… Rozmawiamy z nimi chwile, dzielimy się doświadczeniami… My wracamy ta sama drogą, oni idą na Krzyżne. Żałuje tylko, ze nie wzięliśmy od nich namiarów, ciekawe, czy im się udało…
Robimy zdjęcia, a jest czemu… Kasprowy, Giewont jak malowane , krzyż ponad chmurami wygląda niesamowicie… wszystko pozostałe w scenerii zimowej …
Zejście trwało dość krótko, mijaliśmy się z jednostkami dążącymi w kierunku szczytu, nie wszyscy szli dalej, byli tacy którzy rezygnowali… choć do celu mieli już niedaleko.
Zejście , oczywiście musiało nas ponieść, odrobina szaleństwa, połączona z radością … dupozjazd ( zresztą z Koziego ktoś odradzał) wydawał się najlepszym rozwiązaniem… Do momentu, gdzie na drodze nie pojawiały się kamienie, wtedy trochę bolało gdy nie udało się na czas wyhamować … Nie pierwsze i nie ostatnie siniaki , więc nie ma czego żałować…
Nad Wielkim Stawem nic się nie zmieniło…. Chmury przysłaniają widoki… jest zupełnie podobnie jak na początku naszej wyprawy…Tyle, że teraz jest nam wszystko jedno… cel został osiągnięty…
Zbiegamy do Wodogrzmotów, po drodze mijamy turystów, niektórzy bez raków… w okolicach Siklawy dwie dziewczyny pytają, czy dadzą sobie radę… Eliasz odpowiada, ze skoro doszły tutaj , dojdą do schroniska…, nie okazałam się zołza i nie powiedziałam nic niemiłego, możliwe, ze dlatego, że przed oczami miałam jeszcze widoki ze szczytu… wiec jakoś do mnie nie docierało co się dzieje, ,możliwe , ze nie chciałam sobie humoru zepsuć…albo miłosierna się zrobiłam…
Ciekawe, czy doszły….
Odcinek Wodogrzmoty Palenica podobnie jak poprzedni… zwłaszcza, że myślimy już o tym jak będzie się jechało…
Jechało się nawet znośnie, kierowca nie zasnął… przynajmniej tak mi się wydaje… no chyba, ze nie zauważyłam…
http://picasaweb.google.pl/deco19777/KoziWierch?feat=directlink
heathen
Wysłany: Pon 23:11, 14 Gru 2009
Temat postu: Kozi Wierch
Lilith
, fantastyczne zdjecia jak zawsze z Waszej wyprawy zimowej. Widok na Kasprowy i Giewont jak z bajki, daje skale.
Kiedy wrzucisz link tutaj?
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin