Autor |
Wiadomość |
hortensja |
Wysłany: Pon 18:39, 29 Wrz 2014 Temat postu: |
|
Straszna tragedia, szkoda dziewczynek i szkoda matki, która pewnie sobie tego do końca życia nie wybaczy. |
|
 |
kasper |
Wysłany: Czw 17:11, 04 Paź 2012 Temat postu: |
|
Niestety, to jest brutalność otaczającego nas świata. |
|
 |
VillaVita_pl |
Wysłany: Czw 12:00, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Masz rację,często słyszy się właśnie o takich przypadkach śmierci... To co chciała wykonać ta kobieta i przedostać się przez góry do Austrii było niewykonalne. |
|
 |
Akwamaryna99 |
Wysłany: Sob 15:44, 08 Wrz 2012 Temat postu: |
|
ech, no takie tragedie zdarzają się albo coraz częściej, albo mi się tylko wydaje |
|
 |
tatromaniaczka |
Wysłany: Pią 17:02, 14 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Ojoj [*] |
|
 |
Dawid |
Wysłany: Pią 16:35, 14 Wrz 2007 Temat postu: |
|
coś strasznego
[*]
[*]
[*] |
|
 |
WojtekB |
Wysłany: Pią 16:30, 14 Wrz 2007 Temat postu: Śmierć w Bieszczadach |
|
Cytat: |
Funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej znaleźli w wysokich Bieszczadach trzy martwe dziewczynki.
Kilka godzin wcześniej zatrzymali skrajnie wyczerpaną kobietę narodowości czeczeńskiej, z dwuletnim dzieckiem na ręku. Kobieta sama powiedziała o śmierci swych dzieci. - Kobieta została zatrzymana w okolicach Ustrzyk Górnych. Funkcjonariuszom powiedziała, że jej trójka dzieci znajduje się kilka kilometrów od miejsca zatrzymania. Funkcjonariusze przez kilka godzin przeczesywali teren wysokich Bieszczadów. Około północy trafili na trzy ciała - powiedziała rzeczniczka Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, kpt. Elżbieta Pikor.
Były to dziewczynki: Xaea - 13 lat, Ceda - 10 lat i Elina - w wieku 6 lat. Ich ciała przykryte były liśćmi paproci. Znajdowały się na granicy Polski i Ukrainy, przy słupie granicznym nr 82 w pobliżu miejscowości Wołosate w masywie Wołczego Berda, na wzniesieniu o wysokości 1163 m n.p.m.
36-letnia Kamisa D. wraz z dwuletnim synem Magometem została natychmiast przetransportowana do szpitala. Lekarz nie wyraził na razie zgody na jej przesłuchanie.
- Wszyscy ubrani byli w letnią odzież, jedna z dziewczynek nie miała nawet butów - powiedział prok. Zygmunt Słabik z prokuratury w Lesku.
- Kobiecie i jej dziecku nie zagraża już niebezpieczeństwo. W najbliższych dniach zostanie przesłuchana - poinformował prokurator rejonowy w Lesku Zygmunt Słabik.
Prokurator podkreślił, że zeznania Czeczenki będą kluczowe dla sprawy. Posłużą między innymi do ustalenia prawdopodobnego przewodnika, który przemycał matkę z dziećmi przez granicę. Szef leskiej prokuratury jest prawie pewien, że tak było. Kobieta natomiast była zupełnie nieprzygotowana na taką przeprawę.
Dodał, że winić trzeba kogoś, kto skierował kobietę w tamten rejon, bo przypuszczalnie ktoś taki był.
Wiadomo, że kobieta chciała się przedostać na Słowację, a potem do Austrii.
Czeczenka mogła nie zdawać sobie sprawy jakie o tej porze roku panują warunki w Bieszczadach. Wiadomo tylko, że kobieta z dziećmi cztery dni błądziła po górach. Czeczenka i jej córki miały na sobie letnie ubrania - podkreślił Słabik.
Ze wstępnych wyjaśnień, jakie złożyła Czeczenka wynika, że ukryła ona dziewczynki pod liśćmi paproci, a sama poszła szukać pomocy. - Dziewczynki leżały tuż obok siebie, zapewne ogrzewały się ciepłem swoich ciał. Kiedy kobieta spotkała funkcjonariuszy Straży Granicznej powiedziała im, gdzie zostawiła dzieci. Jej wyjaśnienia nie były zbyt precyzyjne. Kiedy funkcjonariusze znaleźli dziewczynki, na pomoc było już za późno - dodał Słabik.
W czwartek temperatura w miejscu, gdzie znaleziono ciała dziewczynek, spadła do ok. 3 st. C.
Ostatecznie przyczynę śmierci wyjaśni sekcja zwłok |
.
(źródło: Onet.pl) |
|
 |