Autor Wiadomość
piotr
PostWysłany: Pon 18:07, 03 Lis 2008    Temat postu:

Nie chciałem cię urazić There is Nowhere, ale po prostu wolę zdobywać szczyty, z których w ciszy i spokoju mogę kontemplować widoki (między innymi dlatego niespecjalnie przepadam za skądinąd pięknym Giewontem Crying or Very sad)). I oczywiście nie lekceważę Zugspitze. Bywa, że nawet znacznie od niego niższe szczyty są trudne i niebezpieczne. Ale czy w ogóle musi być ten akurat szczyt? Jeżeli o mnie chodzi to bardzo chętnie wybrałbym się na następujące alpejskie szczyty: Similaun, Weisskugel (Palia Bianca), Hohfeiler, Olperer (jedną z jego ścian wspinała się kiedyś Wanda Rutkiewicz), Ortler (najwyższy, a jednocześnie stosunkowo mało znany szczyt wschodniej części Alp - Włochy), a z całych pasm górskich w Alpach np. w Dolomity (i niekoniecznie musi to być Marmolada). Podana lista jest oczywiście przykładowa.
There is Nowhere
PostWysłany: Pon 17:50, 03 Lis 2008    Temat postu:

No coż.. pogląd, to poglad...
Z jednej strony, sam narzekam na "zagospodarowanie" gór wyciągami i drogami, ale widziałem kiedyś radość w oczach osoby na wózku, która nie spodziewała się nigdy, że uda jej się kiedykolwiek popatrzeć na swiat "z góry"...
Od tej pory wole być ostrożniejszy w sądach..
Na "Zug" można wjechać kolejką z trzech stron, znajduje sie tam "najwyżej poożona knajpa w Niemczech" i kilka innych wątpliwych atrakcji. Coż.. Na Łomnicę od ładnych paru lat nie ma szlaku turystycznego, ale jest jednym z częściej odwiedzanych tatrzańskich szczytów...
Pod koniec maja, tego samego dnia kiedy poparzyliśmy sobie twarze na lodowcu, a potem - jako pierwsi "turyści" w sezonie zanocowaliśmy na szczycie w MunchnerHaus - od strony Tyrolskiej w lawinie zginęly 4 osoby.. Miały rezerwację w sąsiednim pokoju (są tylko dwa) i ich łóżka pozostały puste. Uwierz, że nie dlatego,że uznali Zuga za wycieczkowy, zagospodarowany i nudny szczyt. Sądzę raczej, ze jego magia przyciągała ich tak bardzo, że przekroczyli granicę rozsądku.
(O tragedii dowiedzieliśmy się wiele tygodni później).
Relacja.. nie wiem, którą poczytaleś, ale mnie kiedyś zaciekawiła następująca (nie znam autora) - http://www.podroze.pl/wyprawa/relacja/pieklo-w-niebie,857%20-%2075k
pzdr.
piotr
PostWysłany: Czw 15:48, 30 Paź 2008    Temat postu:

What's a pity! Może wybrałbym się w Alpy w sympatycznym towarzystwie Wink, ale po przeczytanym w npm artykule o Zugspitze jakoś niespecjalnie ciągnie mnie do tej góry. Po prostu nie palę się do zdobywania szczytu, na którym zbudowano ileś tam sklepów z pamiątkami, restauracje i 3 kolejki linowe (nic nie ujmując jego trudności i pięknu).
There is Nowhere
PostWysłany: Czw 12:14, 30 Paź 2008    Temat postu:

Jest tak. Mamy z Jagienką przyjaciołkę w "Munik" oraz wielką ochotę na ponowne wejście na Zuga. Wybieramy się w pierwszy wolny weekend po otwarciu schronisk. NIe mogę dokładnie powiedzieć kiedy, bo wszystko zależy od tempa topnienia śniegu. zwykle jest to połowa maja więc roboczo przyjęliśmy termin 14/15/16/17 maja (wyjazd w czwartek, powrot w niedzielę). W związku z tym, że poruszamy się dość sporym autem, chętnie zabralibyśmy "autostopowiczów", którzy, co tu dużo gadać, dorzucą sie do paliwa. Jeśli przy okazji okaże się, że autostopowicze odpowiadają nam charakterologicznie, barzo chętnie wyjdziemy w góry razem, jeśli nie, lub jeśli będa oni mieli plany bardziej lub mniej ambitne, lub inne priorytety, rozstajemy się na parkingu w Garmisch i spotykamy się w tym samym miejscu o ustalonej porze.
Co do tras - wszystko jest zależne od pogody. A plany generują noclegi, te zaś z kolei ekwipunek.
Ostatnio wchodziliśmy przez Reintall, więc tym razem mamy ochotę na Hollental, zakończoną lodowcem (więc raki, asekuracja, uprzęże - z tego co widzieliśmy i słyszeliśmy w tym roku - również kaski). Jednak szczegółowe plany zostawiamy na wiosnę - bo z jednej strony chcemy uniknąć wspinaczki z pełnym ekwipunkiem, ale z drugiej radykalnie zwiększa się "zasięg" jeśli nie musisz wracać po plecak do schroniska, z którego wyszedłeś rano...
Koszt - jak wspomniałem - zmieściliśmy się w 150 "ełrach" na twarz + ściepa na dojazd.
Nie czujemy się też jakimiś "organizatorami", czy "kierownisiami" wyprawy. Sprawa ma charakter towarzysko-psychoruchowy, a nie wyczynowy.
piotr
PostWysłany: Czw 10:06, 30 Paź 2008    Temat postu:

There is Nowhere napisał:
Alpy trekkingowo są dostępne niestety od połowy maja do końca października. Wybieramy się więc około 15-go (w weekend) w następnym roku i ogłaszam nabór na dwóch(-oje) współsponsorów paliwa do Garmisch. Oferuję przejazd, know-how i dobre słowo (po polsku). Ten Rubikon jest w niektórych miejscach dość płytki.. Smile


Możesz napisać coś więcej na ten temat? W szczególności chodzi mi o dokładny termin (czy chodzi o weekend od 15 maja 2009, bo jest to dla mnie niezbyt jasne Wink), ilość dni, planowaną trasę trekkingu, miejsce wyjazdu, ew. miejsca noclegów (może być wiadomość prywatna Wink).
There is Nowhere
PostWysłany: Wto 1:45, 28 Paź 2008    Temat postu:

No to .. po paru miesiącach, sam mogę sobie odpowiedziec na kilka swoich pytań, a odpowiedziami podzielić się na forum SmileSmileSmile
---- Więc - czterodniowa wyprawa w Alpy zamknęła się, oprócz kosztów dojazdu,w kwocie 150 Euro na osobę. Nocowaliśmy w schroniskach (w tym u legendarnego Charli'ego), jedliśmy co trzeba i piliśmy co było (rozsądnie)... Wink Myślę, że w wariancie oszczędnościowym można zejść do ok. 100 Euro, co jest wiadomością odkrywczą i zaskakującą dla ludzi, którzy myślą, że łażenie po górach to sport drogi do granic elitarności... Guzik prawda... Da radę zarobić, żeby dać radę dawać radę. (25 Euro na dzień na osobę? - nie takie rzeczy zna "poradnik gaestarbeitera"... Smile
---- Pozosawienie na parę dni bez jakiejkolwiek opieki samochodu na ulicy przy skoczni w Garmisch-Parten-Kirchen nie skończyło się.... niczym.
Drugie auto zostało w centrum Monachium i efekt był taki sam: nic się nie stało. Hm... nie wiem, jak to rozumieć...
---- Znakowanie szlaków w Alpach niemieckich jest chyba dobre... Nie bardzo się moge wypowiadać, bo w dolnych partiach było zadowalające, a w górnych.. leżał śnieg, był lodowiec i nawet jakby były znaki podświetlane na pomarańczowo, to i tak mogłoby ich nie być widać... Smile
--- tak, czy inaczej... Alpy trekkingowo są dostępne niestety od połowy maja do końca października. Wybieramy się więc około 15-go (w weekend) w następnym roku i ogłaszam nabór na dwóch(-oje) współsponsorów paliwa do Garmisch. Oferuję przejazd, know-how i dobre słowo (po polsku). Ten Rubikon jest w niektórych miejscach dość płytki.. Smile
piotr
PostWysłany: Pon 16:04, 05 Maj 2008    Temat postu: Re: Nazwa wątka :)

There is Nowhere napisał:
Ten wątek chyba zmierza w kierunku zmiany nazwy... Powinien się chyba nazywać: "Alpy samochodem" Smile... Przy okazji pytanie: Czy zdarzało się Wam zostawiać samochód na 3-4 dni na niestrzeżonych alpejskich parkingach? Nie ma "kłopotów"?


Sorry, że tak poźno odpowiadam. Nie mam doświadczeń. Jak się takie coś zdarzy to napiszę. Jedyna przykra nieaspodzianka to mandat za parkowanie bez wykupienia karty postojowej w Innsbrucku. Kolega, właściciel samochodu, go zlekceważył i jakoś do dzisiaj go nie ścigają.
There is Nowhere
PostWysłany: Śro 19:24, 13 Lut 2008    Temat postu: Nazwa wątka :)

Ten wątek chyba zmierza w kierunku zmiany nazwy... Powinien się chyba nazywać: "Alpy samochodem" Smile... Przy okazji pytanie: Czy zdarzało się Wam zostawiać samochód na 3-4 dni na niestrzeżonych alpejskich parkingach? Nie ma "kłopotów"?
piotr
PostWysłany: Pon 18:55, 28 Sty 2008    Temat postu:

Olka napisał:
Ja jechałam (nie prowadziłam) przez Austrię, Szwajcerię do Francji serpentynami, tunelami.
Wjechaliśmy na Furka Pass 2431m, na wysokość lodowca - boskie doznanie Smile
Chociaż zakręty dla prowadzącego muszą być zabójcze Smile


Też nie prowadziłem, ale pamiętam śpiew opon na zakrętach (mocno pod górę i niemal zawsze o 180 stopni Smile. A samochód, mimo że mocny (140 kM) cały czas szedł na bardzo niskich biegach (zapewne - sądząc po szybko opadajacym wskażniku - spaliliśmy benzyny tyle ile w dobrych miejskich korkach Smile. Za to na przełęczy było stadko owieczek, rześkie powietrze, maleńki parking, knajpka oraz oszałamające widoki we wszystkich kierunkach Smile
Olka
PostWysłany: Sob 0:27, 26 Sty 2008    Temat postu:

Ja jechałam (nie prowadziłam) przez Austrię, Szwajcerię do Francji serpentynami, tunelami.
Wjechaliśmy na Furka Pass 2431m, na wysokość lodowca - boskie doznanie Smile
Chociaż zakręty dla prowadzącego muszą być zabójcze Smile
piotr
PostWysłany: Wto 16:56, 22 Sty 2008    Temat postu:

Dla zbieraczy pamiątek: po uiszczeniu na Passo di Rombo opłaty za przejazd dostaje się fajną naklejkę informującą o tym fakcie Smile)
piotr
PostWysłany: Wto 16:53, 22 Sty 2008    Temat postu:

A propos płatnych przełęczy: polecam przejazd samochodem trasą z alp włoskich do austriackich (Tyrol) przez graniczną przełęcz Passo di Rombo/Timmelsjoch (2509 m n.p.m., kilka fotek na naszej stronie www). Trasa jest tak obłędna widokowo, że warto zapłacić bodajrze 9 EU za przejazd nią. A adrenalina jest porównywalna z tą na wycieczce na Orlą (nigdzie w Polsce nie ma tylu serpentyn, nie wspominając już o tunelach, zwężeniach, przepaściach i innych atrakcjach Smile ). Ja zresztą ostrze sobie zęby na inną bardziej znaną austriacką trasę górską o nazwie Grossglocknerstrasse (Taury). Nie wiem, czy ktoś ją z tego forum przejechał i czy może się podzielić wspomnieniami (uwagami)?
heathen
PostWysłany: Wto 4:32, 22 Sty 2008    Temat postu:

Dawid, dodam od siebie, ze ze wzgledu na sile euro i zlotowki, wycieczka w gory pozaoceaniczne moze byc atrakcyjna finansowo jesli jest to wyjazd na dluzej (np. 3 miesiace).
piotr
PostWysłany: Pon 19:24, 21 Sty 2008    Temat postu:

Zapomniałem dodać, że jaknajbardziej istnieją szlaki turystyczne wysokogórskie. Niektóre ciągną się przez całe pasmo wielokrotnie przekraczając wysokość 3000 m. Nie wiem czy o to ci chodziło?
piotr
PostWysłany: Pon 19:18, 21 Sty 2008    Temat postu:

Dawid napisał:
Przenosimy się tutaj Wink
Dawid napisał:
Cytat:
(całość wydatków, łącznie ze zwiedzaniem Innsbrucka, fabryki serów, kopalni złota itp.)

A na górskich wycieczkach byłeś Question

Marek72 napisał:
W gorach byl zdjecia sa na stronie dowod niepodwazalny Smile


Jeśli byłes to odpowiedz mi na pytania Very Happy

Jak wygląda sprawa wstępu czy trzeba kupować jakieś bilety żeby iść w góry Question

Są tam szlaki turystyczne wysokogórskie Question


Słuchaj Dawid nie jestem ekspertem od całych Alp. Znam trochę Austriackie (dwa pobyty po dwa tygodnie). Generalnie tam gdzie byłem nic się nie płaci za wstęp, bo po prostu nie ma Parku Narodowego (konsekwencją tego jest też to, że nie musisz chodzić po szlakach, lecz możesz łazić wszędzie, gdzie tylko dasz radę wleźć Smile oczywiście na własną odpowiedzialność Smile. Bardzo czesto znajdziesz też bezpłatne parkingi lub zaparkujesz po prostu przy drodze (o ile nie ma zakazu Smile). Płaci się natomiast za przejazdy samochodem przez niektóre tunele i drogi wysokogórskie oraz przełęcze (np. Passo di Rombo, Grosglocknerstrasse, Przełęcz Brenner; tzn. stoją bramki i pobierane są opłaty), a także za pewne szczególne atrakcje turystyczne (np. za przejście szlakiem wzdłuż wodospadu Krimml w Wysokich Taurach - polecam gorąco, jako że nasza polska Siklawa to karzełek przy tym wodospadzie, który jest jednym z największych w Europie). Szlaki są znakowane, ale mapa jest niezbędna, bo tu pewnie się zdziwisz, ale wszystkie szlaki są znakowane na czerwono i tylko gdzieniegdzie są ustawione tabliczki na których wypisana jest trasa (lub kierunek). Generalnie też szlaki są oznakowane dość niechlujnie tzn. mogą nagle znikać lub gdzieś ktoś maźnie na kamieniu jedną packę farby i na tym koniec (tak było na Hoher Rifflerze; podobnie jest w górach w Bułgarii). Czyli w Tatrach oznakowanie jest wręcz luksusowe nie mówiąc już o tym, że w Retezacie (Rumunia) szlaki są tak wąskie, że tatrzańskie to przy nich niemal autostrady. Do cen podanych przez Marka mogę tylko dodać od siebie, że za apartament 4 osobowy z kuchnią i łazienką (+sztućce, naczynia, TV satelitarna z polskimi programami) w Fugen (u wylotu doliny Zillertal) płaciliśmy w 2005 i 2006 roku 44 euro za dobę. W pobliskiej miejscowości znaleźliśmy dyskont o nazwie bodajże Hofer, w którym przeżyłem pozytywny szok cenowy, gdyż ceny kształtowały się tam na poziomie porównywalnym z polskim, tyle że towary były niemarkowe (mnie to akurat nie przeszkadzało, że czekolada zamiast nazwy Milka miała tylko wypisane Schokolade Smile).

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group